(Polski) Aleksander Podrabinek „Trzecie życie”, Moskwa 2022, wydawnictwo „Sam Poligrafist”
Polskie tłumaczenie książki „Dysydenci. Nieuleczalnie nieposłuszni” wydało wydawnictwo KARTA w 2017 roku. Najnowsza książka Aleksandra Podrabinka – jak mnie zapewnił Prezes KARTY Zbigniew Gluza – zostanie przygotowana do druku w 2023 roku.
W notce wydawniczej rosyjskiego wydania „Trzeciego życia” czytamy: „….książka jest kontynuacją losów autora poprzedniego tomu pt. „Dysydenci”. Praca będzie szczególnie interesująca dla tych, którzy oczekują w Rosji powtórki wydarzeń, jakie doprowadziły w końcu XX wieku do rozpadu ZSRS”.
O czym pisze jeden z najbardziej znanych rosyjskich dysydentów w kolejnej części autobiografii? Po pięciu latach łagrów w dalekiej, zimnej Jakucji Aleksander Podrabinek wraca do Moskwy. Zwolniony zostaje w czasie, gdy umiera Andropow – kolejny sekretarz komunistycznej partii ZSRS. Zmiany polityczne stwarzają szansę na wolność. Gdyby nie śmierć „genseka” i byłego szefa wszystkich sowieckich służb, być może Aleksandrowi wymyślono by kolejny paragraf – za nieposłuszeństwo, za brak efektów resocjalizacji i skazano by na następne kilka lat odsiadki.
W końcówce 1983 roku, w samolocie z Jakucji Aleksandrowi wydaje się, że zaczyna nowe życie. Wraca do Moskwy w podartym waciaku wywołując w samolocie i na lotnisku skrajne reakcje pasażerów – między politowaniem a pogardą.
Trzecie życie. Dlaczego taki tytuł? Jak pisze Podrabinek – pierwsze życie to dzieciństwo i beztroska młodość. Potem kilka lat łagrów – tak jakby 20 lat zwykłego życia – to jego drugie życie.
Między końcem 1983 roku a początkiem pierestrojki w 1986 Podrabinek pracuje jako felczer w pogotowiu ratunkowym, w podmoskiewskim Kalczugino; mieszka z rodziną w położonym niedaleko miasteczku Kirżacz. Nie ma prawa do meldunku w Moskwie. W stolicy pojawia się sporadycznie próbując nawiązać kontakty ze środowiskami dysydenckimi, których szeregi skutecznie przerzedziło KGB w ostatnich kilku latach. Część ludzi wyjechała na Zachód, część siedzi w więzieniach. Wiosną 1986 roku znany dysydent Anatolij Marczenko powiadamia z więzienia swoją żonę, że rozpoczął głodówkę z żądaniem uwolnienia wszystkich więźniów politycznych z sowieckich więzień. Podrabinek z grupą znajomych rozkręcają akcję petycyjną wspierającą postulaty Marczenko. Kilka miesięcy wcześniej umiera po długiej głodówce Wasyl Stus. Dzisiaj powszechnie znany bohater narodowy Ukrainy. Ale pierestrojka dopiero się rozkręca. W grudniu 1986 Gorbaczow dzwoni do będącego na zsyłce Sacharowa i prosi, aby wrócił do Moskwy.
Ważnym momentem dla początków zmian w ZSRS jest zarówno katastrofa w Czarnobylu jak i słynny wówczas tekst wystąpienia Gorbaczowa w zakładach Togliatti, którego treść publikuje szeroko sowiecka prasa, w kwietniu 1986.
Jesienią tegoż roku Podrabinek rozsyła po całym ZSRS apel do najwybitniejszych sowieckich działaczy kultury, artystów, reżyserów, naukowców z prośbą o poparcie postulatu amnestii dla więźniów politycznych. Na blisko 200 rozesłanych listów odpowiedź przychodzi od 5 (słownie: pięciu) osób. Jeden od pisarza Olega Wołkowa z otwartym poparciem, jeden od poety Dawida Samojłowa z deklaracją solidarności, dwa z prośbą o niepublikowanie ich nazwisk oraz krótkie zawiadomienie od Bułata Okudżawy: „Szanowny Towarzyszu Podrabinek, dziękuję za przesłaną informację, B. Okudżawa”. I tyle.
Za kilka lat luminarze sowieckiej kultury staną się publicznie najgorętszymi stronnikami przemian demokratycznych. Przynamniej deklaratywnie.
Podrabinek kilka razy w książce zadaje sobie i czytelnikowi w Rosji fundamentalne pytanie: dlaczego nie udało nam się wyrwać z korzeniami komunizmu, w tej krótkiej chwili odwilży gorbaczowowskiej? Dlaczego nie udało nam się konsekwentnie wyjść z mroku imperium zła? I odpowiada sobie jednocześnie, że w ciągu tych kilku lat wolności, zachłyśnięcia się swobodami obywatelskimi, mało komu przychodziło do głowy, że ten stan jest tylko na chwilę. Przyczyną braku głębokich zmian okazała się przenikająca organizm państwa i społeczeństwa trucizna komunizmu, fałsz uprawianej polityki, która nie była prawdziwa. Prawdziwa tj. – odpowiadająca ambicjom wszystkich tych, którzy jako dysydenci poświęcali swoje życie i zdrowie dla prawdy.
Podrabinek przyznaje, że w tamtym czasie i u niego pojawiała się pokusa wejścia do polityki, zajmowania stanowisk, obejmowania urzędów. Ale jakiś instynkt podpowiadał mu, że nie można dzielić władzy z byłymi oprawcami, nie można iść dalej bez rozliczenia krzywd i zbrodni komunistycznych. Nie można udawać, że nic się nie stało, że nie trzeba oglądać się za siebie.
Tuż obok stała pokusa, której ulegli w Rosji niemal wszyscy. Pokusa amnezji. Bo przecież lepiej sięgać ku przyszłości, lepiej nie rozgrzebywać gojących się z trudem ran.
Podrabinek na przełomie lat 80-tych i 90-tych został znów dysydentem. Świadomie wybrał taką postawę. dlatego, że nie widział światła. I jak okazało się po ponad 20 latach mroki komunizmu – w jakiejś potworniejszej wersji – znów ogarnęły Rosję. I jeżeli kiedyś (tego Podrabinek wprost nie pisze) minie epoka Putina – trzeba będzie z jeszcze większym mozołem i cierpieniem – zabrać się za tę niewykonalną pracę – oczyszczenie postkomunistycznej stajni z nagromadzonego przez sto lat gówna, błota, resztek ludzkich i nieludzkich odchodów.
W 1987 roku Podrabinek rozpoczyna wydawanie gazety Ekspres-Kronika. Tytuł i koncepcja pisma nawiązują do słynnej Kroniki Bieżących Wydarzeń (Хроника текущих событий) – samizdatu przygotowywanego przez grupę dysydentów, z Natalią Gorbaniewską na czele. Kronika przestała się ukazywać po fali represji na początku lat 80-tych. Podrabinek postanawia – korzystając z nadciągającej odwilży w ZSRS – wznowić tego typu periodyk, ale w nieco zmienionej koncepcji. Po pierwsze zamierza wydawać gazetę częściej, po drugie chce wyjść do szerszego kręgu odbiorców. Pierwszy numer razem z przyjaciółmi wystukują na maszynie do pisania. Starą dysydencką metodą – powielają przy pomocy zwykłej kancelaryjnej kalki, a następnie przekazują tym, którzy są w stanie gazetę przepisać i kolportować. Gazeta odnosi sukces. Już w 1990 roku nakład Ekspres-Kronika osiąga niebotyczne rozmiary – ponad sto tysięcy egzemplarzy. Gazeta rozchodzi się jak świeże bułeczki, można ją kupić zarówno w prenumeracie jak w sieci sprzedaży. Od Magadanu do Smoleńska. W 1991 roku polscy i czescy przyjaciele Podrabinka pomagają w uruchomieniu anglojęzycznej wersji gazety. Z Nowego Jorku, Paryża i Szwajcarii napływają środki finansowe od współpracowników i przyjaciół gazety, którzy uruchamiają nie tylko rosyjską diasporę w świecie, ale także pomagają zdobywać fundusze w zagranicznych instytucjach wspierających obrońców praw człowieka. Niemałą rolę odegrała tu Irena Lasota, o której – z szacunkiem i sympatią – bodaj najczęściej pisze w swoich wspomnieniach Podrabinek. Z innych środowisk polskich wymieniana jest często „Solidarność Walcząca”, jako jedyne wg Aleksandra polskie środowisko dysydenckie, które nie układało się z byłymi komunistami, przebranymi za nowych demokratów.
Ekspres-Kronika ma profil społeczny i polityczny, ale z wyraźnym akcentem na obronę praw człowieka i obywatela. Szybko staje się gazetą codzienną. I z codziennym uporem próbuje walczyć o wolność w kraju, w którym tradycyjnie wolność nigdy nie była specjalnie ceniona. Po kilkunastu latach widać to szczególnie mocno. Gazeta ma coraz więcej problemów finansowych. A rosnące kręgi i środowiska wielbiące Putina nie potrzebują już krakających radykałów wolności. Podrabinek nie pisze o tym w swojej książce, ale wiem od niego, że próbuje jeszcze współpracować z „Nową Gazetą” Dimy Muratowa. Po kilku latach współpracy rozstają się jednak. Jak się okazuje pismo ma swoich mocodawców, którzy nie lubią zbyt ostrych tekstów i zbyt mocnej krytyki nowej-starej władzy.
Dzisiaj przed Rosją nowe wyzwania, w nowej-starej rzeczywistości. Nieodrobione lekcje trzeba będzie powtórzyć z jeszcze większym wysiłkiem i kosztem wielu ofiar.
Podrabinek ostatnie dwa krótkie rozdziały swojej książki poświęca Kubie i Białorusi. Zastanawiające, że wydarzenia z 2006 roku, w których przyszło uczestniczyć i niżej podpisanemu stanowią cezurę zamykającą tom biograficznej opowieści „Trzecie życie”. Białoruskie mikro-powstanie narodowe, na placu Kalinowskiego w Mińsku, w marcu 2006 roku, było zarówno dla Podrabinka jak i dla wielu obserwatorów polityki w posowieckim świecie, krzykiem rozpaczy, wołaniem do świata, aby ratować społeczeństwa uciekające od komunizmu, przed nadchodzącym mrokiem nowego totalitaryzmu.