HomeBlog(Polski) Wspomnienie o Januszu Sanockim

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

szary-1105254_1605951410

Wciąż nie mogę uwierzyć.

Janusza znałem od 1981 roku, najpierw pośrednio, potem osobiście. Moja żona Maria z d. Nabiałek przyjaźniła się z jego siostrą Elżbietą i dlatego od lat byliśmy w stałym i bliskim kontakcie z całą rodziną Janusza w Nysie. Kiedy Janusza internowano 13 grudnia 1981 wspieraliśmy rodzinę, zwłaszcza żonę z małymi córeczkami. Potem Janusz ponownie trafił za kraty w 1985 roku za „chuligaństwo”, czyli namalowanie hasła „Solidarność” czy „Precz z komuną”, na jednej ze ścian w centrum Nysy. Jeździłem na jego procesy, organizowaliśmy akcje solidarnościowe.

Kiedy wyszedł z więzienia w 1986 roku, po amnestii zdarzyła się mu śmieszna historia w domu, Janusz miał trzy córki. Dwie z nich mogły dobrze nie pamiętać ojca, bo albo był za kratami, albo działał społecznie i wracał do domu nocami. Jego zdjęcie – brodatego aktywisty „Solidarności” było w każdym niemal pomieszczeniu ich mieszkania. Gdy Janusz wrócił z odsiadki zgolił brodę, z którą zawsze go rodzina i znajomi kojarzyli. Wstał rano i poszedł do pokoju swoich córek, aby się z nimi przywitać, po dwóch latach rozstania. I tutaj konsternacja. Córki patrzą po sobie – czy to nasz tata ? I w końcu jedna najbardziej spostrzegawcza zauważa, że to musi być tata, bo ma na sobie piżamę taty.

Tę anegdotę usłyszałem na jednym z rodzinnych spotkań u Sanockich w Nysie.

Po 1990 roku Janusz przystał do liberałów i sam zajął się biznesem, Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem go kiedyś jak krzątał się przy kawiarenkach „Natalie” na Dworcu Centralnym w Warszawie. Z francuskimi przyjaciółmi otwierał je w Polsce, jako sieć franczyzową. Złodziejskie i zbójeckie warunki w biznesie lat 90-tych nie pozwoliły mu się rozwinąć. Pod koniec tamtej dekady dowiedziałem się, że Janusz zaangażował się w politykę lokalną i został burmistrzem Nysy, Założył gazetę lokalną i aktywnie walczył z resztkami komuny na opolszczyźnie.
Kilka razy miałem okazję go spotkać podczas nieformalnych zebrań środowisk prawicowych, pod aktywnym przewodnictwem Kornela Morawieckiego i kilku innych, wówczas marginalnych polityków. Mieli nadzieję na otwarcie nowego frontu politycznego, poza układem PiS-PO. W końcu Janusz jednak policzył szable i racjonalnie wyliczył, że trzeba wejść w koalicję z PiS. W ten sposób w 2011 został kandydatem PiS na senatora z opolszczyzny.

Nowogrodzka bardzo szybko jednak zdjęła tę kandydaturę, kiedy Janusz zaczął głośno wychwalać Łukaszenkę, za jego niezależność polityczną i gospodarczą zaradność. Szybko napisałem wtedy do Janusza, żeby w sprawach Białorusi i Wschodu wziął mnie na doradcę, bo gada głupoty Ale było już za późno. Wypchnięty przez PiS na rudymenty polityki wrócił do Nysy i zaangażował się w ruch JOW, wspierając potem Pawła Kukiza.

Został posłem w 2015, z listy ruchu prowadzonego przez rockmena, który w latach 80-tych grał koncerty i nie angażował się w walkę z komuną. Kiedy Janusz siedział w więzieniach Kukiz radośnie promował prywatność, neutralne wybory, życie artystyczne i estetykę apolityczności. NIe dziwię się, że zaraz po wejściu do parlamentu drogi Kukiza i Sanockiego szybko się rozeszły.
Może nie akceptowałem u Janusza idealizowania antyzachodniego stylu prowadzenia polityki przez naszych wschodnich sąsiadów (Putin, Łukaszenko et consortes), co w środowisku ludzi skrajnej prawicy urosło już niemal do ideologii, albo jest efektem wyuczonej ignorancji. Ale szanowałem Janusza za to, że potrafił zawsze twardo i bezkompromisowo demonstrować świat swoich wartości.

Był głęboko uczciwym i oddanym Polsce patriotą, pro-rodzinny, fanatyk życia lokalnego i samorządu obywatelskiego, zapiekły antykomunista, świetny polemista i niestrudzony społecznik.
Koszmarnie będzie mi go brakowało.

Comments are closed.